Preview only show first 10 pages with watermark. For full document please download

Kąkolewski Krzysztof - Co U Pana Słychać

Co u pana słychać? Krzysztof Kąkolewski „...Widział pan Oświęcim od tamtej strony” Wybrałem nie Paragwaj czy Boliwię, nie tych, którzy uciekli, ukrywają się w dżunglach, nie tych, którzy jeszcze siedzą w więzieniach lub odbyli karę. Wybrałem tych, którzy nie boją się niczego, którzy na zawsze uniknęli kary. Ich wolnośd, pewnośd siebie, dobrobyt i szczęście uznałem za WYZWANIE. Więc już na zawsze, do kooca ich dni sądzony im jest spokój? Postanowiłem, że coś im się jeszcze wydarzy. W trzydzieś

   EMBED


Share

Transcript

     Co u pana słychać?   Krzysztof Kąkolewski    „...Widział pan Oświęcim od tamtej strony”   Wybrałem nie Paragwaj czy Bliwię, nie tych, którzy uciekli, ukrywają się w   żunglach, nie tych,którzy jeszcze siezą w   więzieniach lub byli karę. Wybrałem tych, którzy nie bją się niczeg, którzyna zawsze uniknęli kary. Ich wlnśd, pewnśd siebie, brbyt i   szczęście uznałem za WYZWANIE.Więc już na zawsze,  koca ich ni sązny im jest spkój? Pstanwiłem, że cś im się jeszczewyarzy. W trzyzieści lat  ppełnienia przez nich ich czynów, w momencie, kiedy uzyskali stateczną pewnśd, że tamt jest histrią, że nawet Placy    wszystkim zapmnieli, pstanwiłempjechad, żeby przypmnied im pewne zarzenia i   nazwiska, zaad im pewne pytania, z   których pie rwsze bęzie brzmiał: „C U PANA SŁYCHAD?”   Pjaę bejrzed z   bliska tych,  których kieyś zbliżenie był niemżliwe, b równznaczne ześmiercią. Pjaę ich zbaczyd, póki żyją, kazy, jakie mże wizied jen pklenie na tysiąclecia. Czyzechcą ze mną   rzmawiad? Kiey przygtwywałem się  próży, wiele sób uważał mją misjęza niewyknalną: „ni, pwłując się na wyrki sąów, pwiezą, że sprawa jest niewłalniezamknięta, i   nie zechcą pwiezied ani słwa więcej”. Ja pierałem cały plan na tej   samej przesłance: jeśli zstali uniewinnieni, t muszą zachwywad się jak niewinni, grad niewinnych, którzy mgą bezbaw pwracad  przeszłści. mwa rzmów byłaby pśrenim przyznaniem się  winy. Pzatym ziś - to solidni, akuratni obywatele niemi eccy, kieyś - ficerwie wrżeni  yscypliny. Tacy, jeśli ich się pyta, pwiaają. A mże niektórzy bęą chcieli pwrócid  minineg czasu, jeszczeraz wszystk rztrząsnąd?   „Jeśli nie zgzą się - mówin mi - zamieszkaj naprzeciw ich mów, stój godzinami w bramie. Opisz tylk ich wille, marki samchów, spisz rzewa, pisz trawnik, zrób inwentarz teg, c zbaczysz,ntuj gziny, kiey wyjeżżają, a   kiey wracają, pisz, jak wygląają ich żny, zieci, wnuki” . Mgłem też próbwad zatrunid się u któregś z   nich, pając się za kg inneg, czy przyjśd jakinteresant annimwy. stawałem prywatne listy gocze: „ Szukaj M. Ostatni raz widziano go w B. w 1944 rku, pbn pchzi z Hanweru. Zwrócę ci za rgę  Hanweru” . „ Czy nie da pan imsa tysfakcji, że rzmawia pan z nimi jak z luźmi? Czy nie uczłwieczy ich pan tą rzmwą? la mnie to nie ludzie, a istty żywe z   białka i   wy, które trzeba zniszczyd. Nie ptrafiłabym się pwstrzymad, - żeby nie przegryźd im gareł” . „Gzie pani była w 1945 ? - pwiaałem. - Nie tknęła pani ani  jednego. Taka jest polska zemsta ” . „ Niech pan u nich nie je i nie pije, nic nie wiadomo ” - radzono mi. Nastąpił kres wybru bhaterów tej histrii.   P wumiesięcznych naraach i konsultacjach w Głównej Kmisji Baania Zbrni Hitlerwskich w Plsce ze stu wuziestu kanyatów wybraliśmy najpierw dwudziestu, z których statecznie wyselekcjnwaliśmy siem pstaci. Prawie wszyscy jeszcze stsunkw młzi, kł sześdziesięciu lat, wtey, mim młeg wieku, zajmwali już wysokie pozycje w SS i aparacie sąwnictwa, mając prze sbą lśniewającą przyszłśd. Spełniła sięna, chd w   innej wersji. Wszyscy wybrani zajmują wyskie pzycje spłeczne: są awkatami, profesorami, jeden jest dyrektorem instytutu, a  jeen psł em do Bundestagu. Wszyscy przebyli, najczęściej w   latach czterziestych, pstępwanie sąwe i zostali uwolnieni, apelacja w tych sprawach jest już niemżliwa. Mim wielkich zbrni żaen nie był prymitywnym mrercą, tylktrzech wiział na własne czy fiary, ale żaen nie tknął ich ręką. fiary jawiły im się w postaci cyfr, które sumwali, mnżyli, ptęgwali. Wszyscy zawinili wbec Plski, wszyscy zagrżeni karąśmierci.  plskich właz ścigania przestępstw wjennych trzymałem 88 ftkpii kumentów  z akt i archiwów, ze specjalnym zezwleniem ich wywzu za granicę i z pozwoleniem na ofiarowanieich tym, z którymi bęę rzmawiał. Załżyłem im siem ssier, gzie zgrmaziłem materiały i fotokopie. Pewnej niezieli wyląwałem we Frankfurcie na Menem. garnęła mnie jak halucynacja fala mylat czterziestych: młe Niemki, jak zjawy z   przeszłści, w   króciutkich futerkach, w turbanach,o upudrowanych na biał twarzach i   pczerninych czach. Jakiś bezngi mężczyzna awałbezngiemu żebrakwi jałmużnę. Na pgraniczu gór Taunus zbaczyłem samtną kbietę  kulach, iącą na spacer. Luzie z   psami: p wilczurach mne są w Niemczech Zachnich pule. Reklama Instytutu Sztucznych Oczu w Moguncji: „egraliśmy wielką rlę p tragicznej wjnie” . Na dworcu frankfurckim: cuzziemscy rbtnicy z Włch wyszli patrzed na ejście pciągu  Rzymu. JakiśJugsłwianin nastawił piąty raz luwy taniec serbski w   szafie grającej. Kupuję plik gazet:„ Zmartwychwstanie Hitlera w przededniu Wielkanocy 1973 ” . „ Wiosna Hitlera ” . „ Hitler historyczno-psychiatryczny ” . „ Hitler nieszkodliwy? ” Fala publikacji, filmów, teatru  Hitlerze: „ Hitler - superstar? ”. garnia mnie pruszenie: ja bęę pisał  Hitlerze żywym, który żyje w sercach moich bhaterów.   Zabytkowa Hauptwache we Frankfurcie nad Menem - miejsce, gzie autr sptkał się z Aalbertem W. i ską wyruszali na kolejne wyprawy znaczam na mapie płżenie miejscwści, gzie prawpbnie mieszkają luzie, których szukam. Dwu mieszka we Frankfurcie nad Menem. Czterech w ległści 200 -300 km na półnc, w jednym pasie, rozrzuceni w małych miastach: Burgrf, Vlth na Wezerą, Salzerhelen, Ba Harzburg, w nieużych  siebie ległściach. Tylk wu mieszka na samej półncy. ecyuję sięwybrad na mją siezibę Frankfurt. Zamieszkuję w hotelu „ Palace ”, niealek wrca. Nikt ze służby hotelowej nie wie, w  jakim celu przyjechałem, mja sba specjalnie nikg tu nie interesuje. Niewyaje mi się, żeby ktklwiek, w   czasie gy tam byłem, ruszał mje kumenty. O moichfrank furckich rzmówcach wiem stsunkw uż, ale nie mam ich aresów. T mnie niepki. Ale