Preview only show first 10 pages with watermark. For full document please download

Profesor Doktor Theo Morell

   EMBED


Share

Transcript

Profesor doktor Theo Morell J edną z najbardziej osobliwych i kontrowersyjnych postaci wśród najbliższych współpracowników Hitlera był jego prywatny lekarz profesor doktor Theo Morell. Nie da się mówić o otoczeniu Hitlera, pomijając jego osobę, choć trudno mi oceniać jego wiedzę medyczną. Jednak jako osobisty lekarz Hitlera odniósł bezsporne sukcesy na polu medycyny, dlatego też jego wpływy były znaczne. W 1938 roku fotograf prasowy Heinrich Hoffmann ciężko zachorował. Lekarze, którzy zajmowali się nim, zrezygnowali z dalszego leczenia, więc Hoffmann wpadł na pomysł, aby sprowadzić z Berlina Morella. W krótkim czasie nastąpiła poprawa stanu chorego, zaś kilka tygodni kuracji pod okiem doktora wystarczyło, by wrócił do zdrowia. Adolf Hitler był bardzo związany z Hoffmannem i czuł wdzięczność wobec lekarza. Zapraszał go do siebie, a także jako gościa zabierał w rozmaite podróże. W krótkim czasie w środowisku osobistego personelu Hitlera zrodziło się coś na kształt antypatii wobec Morella. Nie byliśmy więc specjalnie zadowoleni z decyzji Hitlera o udziale doktora w podróżach w trakcie kampanii wyborczej, która miała miejsce po przyłączeniu Austrii. Morell nie piastował wówczas jeszcze żadnego urzę- 37 Bylem kierowca Hitlera 08.indd 37 2012-02-08 14:40:59 du, ale wszystkim nam utrudniał życie. Był nieporadny i powolny. Zdarzyło mu się nawet nie zdążyć na podstawiony dla niego samochód i przegapić wyjazd. Potem skarżył się Hitlerowi, że dla niego wszystko to dzieje się o wiele zbyt szybko. Ponieważ Hitler obchodził się ze swoimi gośćmi niezwykle delikatnie i zawsze przywiązywał wielką wagę do tego, by dobrze się czuli, mieliśmy z powodu Morella sporo przykrości. Nie liczył się z nami w ogóle, toteż wkrótce stał się najmniej lubianym przez nas gościem. Zjazdy zwoływano jeden za drugim. Pewnego razu dotarliśmy też do Innsbrucku. Nie było wystarczająco dużej sali, żeby pomieścić tłumy ludzi przybyłe z całego Tyrolu, więc zjazd musiał odbyć się pod namiotami. Nawet kiedy impreza się skończyła, zebrani ludzie wciąż jeszcze nie mieli dość. Chociaż wieczór był mglisty, a powietrze wilgotne, Hitler musiał co chwilę wychodzić z ciepłego pokoju na balkon. Jeszcze tego samego wieczoru dało się u niego zauważyć pierwsze objawy przeziębienia. Posłano po towarzyszącego nam doktora Karla Branda, żeby postawił diagnozę. Po gruntownym przebadaniu powiedział on do Hitlera: – Dla pana kampania wyborcza właśnie się zakończyła. Jutro nie wykrztusi pan już ani słowa. Hitler był niezwykle zdenerwowany. – To niemożliwe. Nie mogę wrócić, ot tak, do domu w samym środku kampanii wyborczej. To wykluczone, panie Brand! Morell dowiedział się o nagłej chorobie i kazał zaanonsować się u Hitlera. Poprosił o możliwość przebadania gardła, po czym orzekł krótko: – Jeśli będzie pan stosował się do moich wskazań, to jutro będzie pan zdrów. Morell był oszczędny w słowach. Hitler miał od razu udać się do łóżka. Morell dał mu najpierw zastrzyk z witamin, po czym nakazał go inhalować za pomocą urządzenia specjalnie zakupionego w tym celu w aptece. Oprócz tego nieustannie zmieniano mu gorące okłady z oleju. Następnego ranka przeziębienie ustąpiło. Wieczorem Hitler znowu mógł przemawiać. Po powrocie do Berlina mój przełożony zasugerował Morellowi, 38 Bylem kierowca Hitlera 08.indd 38 2012-02-08 14:40:59 by wstąpił do niego na służbę w charakterze internisty. Morell przyjął propozycję i przekazał swoją prywatną praktykę w Berlinie zastępcy. Od tej pory należał on do najbardziej ścisłego otoczenia Hitlera i uczestniczył w niemal wszystkich naszych wyjazdach. Morell jako lekarz był niewątpliwie osobą przyjazną i życzliwą. Zawsze gotowy do pomocy, nie robił wyjątków i było mu całkiem obojętne, czy miał leczyć oficera czy zwykłego żołnierza. Z czasem w ten właśnie sposób pozyskał sobie grono przyjaciół wśród średniego i niższego personelu. Z osobami wyższej rangi nie miał jednak dobrych stosunków. Prezentował pogląd, wedle którego był wyłącznie lekarzem. Nie pragnął zatem utrzymywać stosunków towarzyskich. W przeciwieństwie do mojego przełożonego Morell był wielkim łasuchem, dla którego stół nigdy nie był zastawiony dość suto. Dawało to asumpt do wielu żartów i nierzadko bywało przyczyną kpin, ale Morell nic sobie z nich nie robił i odpowiadał tylko cierpko, że ważne, że jemu smakuje. W rzeczy samej jedzenie sprawiało mu przyjemność. Nie palił, nie pił, a i kobiety zdawały się go nie interesować. Największym sukcesem Morella była jego terapia witaminowa. Przepisywał witaminy w postaci zastrzyków i tabletek. Wszystkie niemal preparaty przygotowywane były w należącym do niego hamburskim laboratorium. Często odnosił na tym polu zaskakujące rezultaty. Karl Krause, który od lipca 1934 do września 1939 roku był ordynansem Hitlera, na 10 dni przed planowanym wyjazdem do Włoch rozchorował się na obustronne zapalenie płuc. Doktor Morell przejął nad nim opiekę i po ośmiu dniach Krause był na tyle zdrów, że mógł towarzyszyć nam w podróży. Lady Mitford, angielska arystokratka, która studiowała w Niemczech, została przez Hitlera zaproszona, by towarzyszyć mu w czasie igrzysk w Bayreuth. W czasie olimpiady zachorowała jednak na obustronne zapalenie płuc oraz przepony. Gdy mój przełożony dowiedział się o tym, natychmiast posłał do niej doktora Morella. Także w tym wypadku pacjentka powróciła do zdrowia w ciągu zaledwie kilku dni. Po wojnie, w okresie mojego internowania w różnych obozach 39 Bylem kierowca Hitlera 08.indd 39 2012-02-08 14:40:59 spotykałem często doktora Morella. Plotki, jakie o nim krążyły, skłoniły mnie do zapytania go o przyczyny jego degradacji. W prasie, radiu oraz w środowisku medycznym podnoszono przeciwko niemu osobie oskarżenia znacznej wagi. Był nimi bardzo przybity i wyjaśniał mi wielokrotnie, że nigdy nie podał Hitlerowi zbyt silnej dawki leków. Robił tylko wszystko, by wzmocnić mojego przełożonego za pomocą preparatów witaminowych i glukozy. Na skutek ubogiej diety, do jakiej przywykł Hitler, było to konieczne i sam pacjent to rozumiał. Na moje pytanie, skąd w tej sytuacji wzięły się plotki o tym, że działając na zlecenie obcych sił, w ramach swej praktyki medycznej systematycznie podtruwał Hitlera, wyjaśnił: „W wyniku próby zamachu, do którego doszło 20 lipca 1944 roku, Hitler zaczął cierpieć na bóle uszu. Z tego powodu wezwano naczelnego laryngologa wojskowego. Konsultacje przeprowadzano zawsze w sypialni Hitlera. Pewnego dnia laryngolog musiał w niej chwilę czekać, ponieważ Hitler był chwilowo niedysponowany. Z ciekawości zaczął oglądać stojące na stoliku przedmioty i wypatrzył m.in. pudełko z napisem „Tabletki na gazy”. Zgodnie z zaleceniem na opakowaniu należało zażywać trzy do czterech tabletek przed każdym posiłkiem. Tabletki te zawierają, jak wiadomo, m.in. strychninę. Do dziś nie wiem, kto dał Hitlerowi to lekarstwo. W każdym razie zażywał je na długo przedtem, zanim przejąłem nad nim opiekę. Kiedy od czasu do czasu pytałem go o to, odpowiadał, że zażywa je bardzo nieregularnie i tylko wtedy, kiedy cierpi na szczególnie dotkliwe bóle żołądka. Jako jego osobisty lekarz nie widziałem przeciwwskazań do ich stosowania. Laryngolog zabrał kilka tabletek i kazał je zbadać w laboratorium. Naturalnie stwierdzono w nich obecność strychniny. Profesor doktor Brand, który po ustąpieniu z urzędu osobistego lekarza Führera mianowany został komisarzem Rzeszy do Spraw Zdrowia, znajdował się wówczas w głównej kwaterze. Naczelny laryngolog uznał za swój obowiązek poinformowanie go o znalezionych lekarstwach. Profesorowi Brandowi, którego stosunki ze mną były napięte z powodu zazdrości, wydawało się, że tym razem znalazł sposób, by mnie pogrążyć. Skontaktował się więc natychmiast z urzędującym ordynansem Arndtem. 40 Bylem kierowca Hitlera 08.indd 40 2012-02-08 14:40:59 – Führer trzyma na stoliku tabletki na gazy. Niech mi pan powie, ile ich zażywa w ciągu doby? Arndt udzielił na to pytanie absolutnie poprawnej odpowiedzi: – To zależy. Zażywa je wtedy, kiedy ma wzdęcia. Brand nie zadowolił się jednak tą odpowiedzią. – Do licha ciężkiego! Chcę wiedzieć, ile tabletek zażywa na dzień! Przestraszony Arndt odparł: – Zdarza się, że zażywa nawet dwadzieścia sztuk dziennie. – Zatem dwadzieścia tabletek. Jeszcze zanim ordynans Arndt zdołał udzielić kolejnej odpowiedzi, doktor Brand odłożył słuchawkę. W ten właśnie sposób Brand doszedł do błędnego wniosku, ponieważ zwykle Hitler w ogóle nie brał tych tabletek. Były one tam jedynie w pogotowiu, na wypadek kłopotów żołądkowych. Po zakończeniu rozmowy telefonicznej Brand natychmiast ponownie skontaktował się z naczelnym laryngologiem, jak również z urzędującym chirurgiem doktorem Hansem Karlem von Hasselbachem. Panowie ci, z których żaden nie był internistą, obliczyli, że zażycie 20 tabletek dziennie powoduje określony poziom strychniny w organizmie. Następnie obliczyli, jaką jej ilość Hitler zażył od momentu, gdy zostałem jego lekarzem (1938). Ponieważ, jak powszechnie wiadomo, strychnina nie jest wydalana z organizmu, lecz kumuluje się w nim, trzech panów uwierzyło, że właśnie znaleźli dowód, że świadomie i systematycznie trułem Hitlera, tak by w końcu zwariował. Brand niezwłocznie doniósł telefonicznie o swoim „odkryciu” Reichsführerowi SS. Himmler natychmiast przybył do kwatery głównej Führera, aby przejąć prowadzenie śledztwa. Kiedy tamtego dnia wchodziłem do jadalni, aby zjeść obiad, doktor Brand spytał mnie: – Niech no pan powie, Morell, jest pan lekarzem Führera już od ładnych paru lat! Czy pan w ogóle wie, co mu dolega? – Oczywiście – odpowiedziałem. – Nie licząc okresowych wzdęć, Hitler jest absolutnie zdrowy. Cierpi może na niewielki niedobór witamin, nad którym staram się panować, podając zastrzyki i glukozę. – Nie, panie Morell, pan się myli! – odparł Brand grubiańsko. – Przez wszystkie te lata, kiedy sprawował pan nad nim opiekę lekar- 41 Bylem kierowca Hitlera 08.indd 41 2012-02-08 14:40:59 ską, systematycznie go pan podtruwał. Dopiero dokładniejsze badania wykażą, co tak naprawdę dolega Führerowi. Nie spodziewałem się tego. Wewnętrznie rozedrgany i poruszony udałem się niezwłocznie do Hitlera i poinformowałem go o ich podejrzeniach. Przełożony uspokoił mnie, mówiąc, że może zażywać to, na co ma ochotę. Kiedy następnie chciałem opuścić bunkier Führera, Himmler zagrodził mi drogę i zaatakował mnie: – Jeśli chciał pan otruć Hitlera, nie ujdzie to panu na sucho! Może mi pan wierzyć, że rozkażę pana natychmiast powiesić! Pomyślałem, że oto wybiła moja ostatnia godzina. W tym momencie pojawił się Hitler, który najwyraźniej usłyszał słowa wypowiedziane przez Himmlera. Powiedział Reichsführerowi, że jak dotąd jestem jedynym lekarzem, który był w stanie mu pomóc. – Co się zaś tyczy tabletek, to moja sprawa. A pan, panie Himmler, niech nie wsadza nosa tam, gdzie nie trzeba. Bóle uszu Hitlera w tamtym czasie ustały i naczelny laryngolog musiał natychmiast opuścić główną kwaterę. Chirurg, doktor von Hasselbach, został wysłany na front. Zaś profesor Brand otrzymał od Hitlera zakaz przekraczania progu kwatery w sprawach innych niż ściśle związane z urzędem”. Ta rozmowa z Morellem wbiła się w moją pamięć prawie słowo w słowo. Ja zaś przekazałem ją tutaj dokładnie tak, jak ją zdołałem zapamiętać. Po zwolnieniu z internowania profesor Theo Morell zmarł w końcu w nędzny na skutek choroby w Rottach nad Tegernsee 28 maja 1948 roku. Bylem kierowca Hitlera 08.indd 42 2012-02-08 14:40:59